Choć system działania stricte naukowy, tyle, że przyśpieszony. Ja rozumie, ze nie było innego wyjścia jak pokazać zlodowacenie. Musiało ono się odbyć w tydzień. Ale jakim cudem młodzi przetrwali atak zimna? Ściany zamarzały, a oni jakby nic przy ognisku. I ten ojciec. Zimno jak cholera, a w samych polarkach w namiocie. Na zew - 80, a Ci jak na campingu. Lub wychodzą porozpinani przed namiot. Do połowy filmu byłem gotów dać 7, ale detale zepsuły wszystko. Flaga zamarza, a ten skacze do dziury i już po kłopocie. I jeszcze ta droga. Nic im nie dała, bo i tak potrzebowali helikoptera. No chyba, że ktoś będzie chciał użyć to jako motywu drogi w pracy maturalnej. Reasumując. Ten film jest jak większość obrazów o wspinaczce w Himalajach. Niby prawdziwe, ale skąd te świerki na 6 tys?