Natomiast cała ta łzawopatriotyczna otoczka + na siłę wciskane wszędzie romanse to dno i
pięć metrów mułu.
Zgadzam się. Amerykanie jak zwykle wielcy bohaterowie, którym udają się rzeczy niemożliwe. Tacy męscy, odważni, silni i wspaniali.
Do tego ta ich cudowna rodzinna miłość i wzruszające wyznania przez telefon - ojca do syna, matki do ojca, ojca do matki - I love you, I love you too :) Zmarnowałam 2 godziny na oglądanie tego szitu.