Wrażenia po obejrzeniu filmu są przyznaję bardzo mieszane, do właściwie połowy film mi się bardzo podobał i gdybym wtedy wyszła z kina prawdopodobnie uznałabym film za rewelacyjny z uwagi na efekty a nie ich konsekwencje, kolejna godzina filmu ostudziła moje emocje, ponieważ brakowało uważam konsekwencji i tempa, które zostało jakby nadane na samym początku. POdobnie z odwiecznym faworyzowaniem spraw nadrzędnych, jak między innymi wątek miłosny syna do pięknej brunetki oraz zasługującej na pochwałę miłości ojca do syna.... Film jak film.... wydaje mi się, że nie powinnismy tego traktować jak kolejny hit lub "klapę", sądzę, tu chodzi o głębszy przekaz... powinno dotrzeć do naszej świadomości, że tak naprawde jestemy wspoltworcami tego feralnego "pojutrze" ponieważ tak naprawde nie wiemy, czy nas do nie dotyczy szybciej, niz moglibysmy sie tego spodziewac.....